Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/439

Ta strona została uwierzytelniona.

syna, jako króla... Stefanek mi upadł i czoło sobie rozkrwawił. Rzuciłem pióro... pobiegłem go utulić, jużem potém nigdy nie mógł wątku przerwanego pochwycić. Ale to mniejsza — dodał — szczęśliwa chwila się znajdzie... tymczasem coraz nowy materyał odkrywają badacze... nie mogę przecie powiedziéć jak Vertot: Mon siège est fait, muszę je wcielać do mojéj pracy, a tu mi często lada głupia data całe moje pojęcie i tłómaczenie wypadków obala! Snuję na nowo!
— Kochany profesorze... uwielbiam twą wytrwałość, lecz pozwól sobie powiedziéć: gdybyś nie chciał koniecznie skończyć arcydzieła, już-byśmy mieli choć dzieło, tak zaś, nie mamy nic.
— Poczekajcie! — przerwał Damian. — Jużciż niepodobna, abym wam dał taki surowy i niedokładny zbiorek a łataninę, jak poczciwy, zacny i kochany Gołębiowski. Ja — mówił, zapalając się — ja chcę stworzyć obraz skończony epoki, nie epizod bez związku, wyrwany i niezrozumiały... chcę, by moja historya odbijała przeszłość, któréj jest skutkiem, przyszłość, któréj była nasieniem... Chcę być historykiem, nie kompilatorem i kronikarzem... My nie mamy dziejopisa w całém znaczeniu tego wyrazu, a ja nim być muszę...
— A! mój drogi — zawołałem ściskając go — bądź nim! ale prędzéj, bo ja się nie doczekam twego Zygmunta Augusta, a bardzo mi pilno.
— No, między nami mówiąc — począł Milczek — już teraz mi niewiele zostaje... Notaty bardzo obfite w porządku, poglądy główne spisane... małych kilka luk... a potém wezmę się do redakcyi, będąc już panem przedmiotu... Parę podróży odbyć jeszcze muszę. Do Petersburga koniecznie. Rękopismów, metryk i biblioteki cesarskiéj nic nie zastąpi. W metrykach są nieocenione szczegóły, trzeba je tylko umiéć dobywać ze stosu słów i powodzi formuł... samą esencyę.
Cały wieczór przegawędziliśmy, ale już nie w pokoiku profesora, bo pani przysłała niańkę przestrzedz nas, że mówimy zbyt głośno, a dzieci obok zasnąć nie mogą. Wyszliśmy więc w starą kasztanową ulicę i włóczyliśmy się po niéj do północy.
Rano musiałem jechać daléj; a po kilku leciech zmieniłem pobyt i znalazłem się nad brzegami Wisły. W parę miesięcy po zagospodarowaniu się, mocno mnie zdziwił jeden z kolegów wileńskich, gdy wspominając o dawnych towarzyszach, nadmienił, że Milczek jest w Warszawie...
— Cóż on tu robi?
— Emeryturę dostał, a że mu tu pracować wygodniéj, przeniósł się tu z rodziną.