czaj, że z sobą zawsze nosił inkaust w rogowym kałamarzyku, pióro i papier... milcząc poszedł na róg stołu i rozłożył się ze swym warsztatem... poczynając, aby czasu nie tracić, od aryngi. „Między Jaśnie wielmożnym JMPanem Mikołajem Bazylim Potockim starostą kaniowskim z jednéj, a Jaśnie Wielmożnym Józefem hr. Gozdzkim.
— Sine titulo — wtrącił wojewodzic. — Stanęła na dniu dzisiejszym dnia, miesiąca, roku, w miasteczku Glinianach, wobec świadka uproszonego...
— Pięknie mnie prosili — wtrącił Atamanowicz — bo mnie dwóch drabów popychało...
Rozśmiał się Gozdzki.
— To się w honoraryach zlikwiduje... następująca dobrowolna umowa...
— Pięknie dobrowolna — przerwał starosta — kiedy mi milicya JMP. Gozdzkiego nad karkiem stoi.
— Ale do niczego nie przymusza — odezwał się Gozdzki — wolisz pan starosta w Jaryczowie siedziéć w ciupie, nie bronię.
— Nie doczekanie twoje — odparł starosta — kat cię bierz... podpiszę.
— Dobrowolnie — dodał Gozdzki — i kląć nie trzeba, bo to się na nic nie zdało, a krew psuje.
Tu Gozdzki punkt po punkcie dyktować zaczął.
— JW. Pan starosta kaniowski na rozwód z żoną swą de domo Dąbrowską... zezwala...
— Którą mu gwałtem Gozdzki odebrał — dodał starosta.
— Bo się starosta z nią źle obchodził...
Atamanowicz ze zwieszoném piórem, czekał roztropnie rozkazów.
— Te wszystkie particularia w kontrakcie stać nie powinny — rzekł Gozdzki. — Zezwalasz pan?
— Kiedyś ją lat dwa trzymał... to ją sobie trzymaj i daléj, zgoda.
— Drugi punkt. JW. Potocki pokrzywdzonemu ojcu żony swéj, Dąbrowskiemu, którego na honorze i majątku oprymował, oświadcza się wypłacić tysiąc czerwonych złotych i puścić mu dożywotnią dzierżawą wieś Słomiankę, do starostwa kaniowskiego należącą.
Ofuknął starosta.
— Czemu nie dwie albo trzy wsie?
— Jeśli wola i łaska, choćby pięć — odparł Gozdzki.
— Pal was dyabli ze Słomianką.
To powiedziawszy, czekał pan starosta kaniowski, będąc pe-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/473
Ta strona została uwierzytelniona.