wnym, że sobie Gozdzki straty na majątku policzy i koszta wojny zlikwiduje, ale się w tém omylił.
— Punkt ostatni — rzekł wojewodzic. — Warunki opisane pan starosta obowiązuje się najdaléj w przeciągu czterech niedziel dopełnić, sub nullitate niniejszego kontraktu, a spór w takim razie ma się rozstrzygać między nim a JMP. Gozdzkim, osobistém wyzwaniem na rękę i bojem... judicium Dei.
— Mości panie wojewodzicu — mruknął Potocki — ja co przyrzekam, to mam zwyczaj dotrzymywać.
— I ja téż — ofuknął Gozdzki.
— Tandem owa groźba wyzwania na rękę superflua, ale mniejsza o to, probuję tylko, żeś waszmość nie delikatny... ale i ja nim nie jestem. Kwita byka za indyka... co napisał, niech stoi. Dla honoru mojego przecie nie obejdzie się obustronny kontrakt, abym i ja nie postawił punktów moich...
— A proszę — rzekł Gozdzki — i ciekawym.
— Primo — począł ponuro starosta, patrząc w oczy Atamanowiczowi, a dając mu znak, aby nie mieszkając pisał: — JMPan wojewodzic, hrabia Gozdzki, wnet po rozwodzie, ma się ożenić z panią starościną Potocką.
Spojrzał na Gozdzkiego.
— Zgoda — rzekł zimno zagadnięty.
— Przed ślubem zaś zapisze jéj na dobrach swych prostym długiem, wziąłem, pożyczyłem, do rąk własnych odliczyłem, bez żadnego kondyktu, sto tysięcy złotych.
Gozdzki, jako był zawsze animuszu wspaniałego, choć po niéj ani grosza nie brał, a jeszcze go kosztowała sporo, ani zmarszczył się wcale.
— Pisz waćpan — rzekł do Atamanowicza.
— Tertio — dodał Potocki — broń i armatki w ewentach wojny zabrane, obie strony sobie wzajem, zwrócić wszystkie solennie niniejszém przyobiecują.
Gozdzki śmiać się zaczął, aż się za boki wziął.
— A to mi się podoba — zawołał — to mi się podoba, bo dowcipne, ja ani jednego karabinka dzięki Bogu, nie postradałem, więc idzie o to, abym oddał, cośmy zdobyli na panu staroście... honor salwowany kontraktem.
— Czy to już koniec? — spytał spoglądając na kaniowskiego.
— A nie — rzekł Potocki — ekscypuję sobie pozwolenie waszmości, abym moję żonę w obecności jego pożegnał... i aby na przyszłość pomiędzy nami stała i niezmienna przyjaźń została zawartą na wiekuiste czasy, aby nieprzyjaciele moi stali stę nieprzyjaciołmi wojewodzica et vice versa.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/474
Ta strona została uwierzytelniona.