— Dla mocniejszego zaś wrażenia w pamięć traktatu pacificationis — dodał Gozdzki — strony kontraktujące wymianą swych portretów dokumentować go się zobowiązują, ad aeternam belli pacisque memoriam. Pisz acan — dodał Atamanowiczowi, który pióro był zatrzymał.
Poczém wstawszy podali sobie ręce i uściskali się, a Gozdzki w ręce klasnął, wołając na swojego marszałka, aby przyjęcie gotował, nietylko dla starosty, ale dla obu milicyi, żeby one téż zapomniawszy nieprzyjaźni dawnéj, kielichem zgody pokój zapiły.
Zleciało się całe miasteczko patrzéć na to widowisko, gdy po świeżéj batalii, poczęto traktat obchodzić tak hucznie z samopałów waląc i okrzykując go, iż się zdało, że wojna jeszcze trwała... Strach brał o strzechy słomiane. Starosta z Gozdzkim, poprosiwszy Atamanowicza, jak siedli pić, różne sobie dzieje i dykteryjki opowiadając, tak dopiéro nazajutrz wstali — i to na niepewnych nogach. Instrument pokoju na dwie ręce spisany i pieczęciami obu korroborowany, własnemi rękoma podpisawszy, rozjechali się dopiéro nazajutrz po śniadaniu. Kauzyperdzie lwowskiemu, któremu osobliwie tego dnia posłużyło szczęście, dostało się za skrypturę po piętnaście czerwonych złotych od obu, a późniéj jeszcze Gozdzki mu młodego źrebca podarował, za którego, jak powiedział, wziął, wyhodowawszy go, pięćdziesiąt czątych.
W kilka dni potém starosta z kawalkatą swą kozacką przybył do Jaryczowa, kędy na niego już oczekiwano, przyjmując z wszelkiemi honorami, ale nie chciał nic tylko żonę swą, niegdy pokrzywdzoną widziéć; przyczém Gozdzki, przez delikatność nie chciał być, i z drugiego pokoju całéj się scenie przypatrywał. Starosta wszedłszy, z jakiegoś sentymentu opóźnionego, do nóg upadł jejmości, upraszając ją, aby mu wszelkich uraz zapomniała i one przebaczyć raczyła. Na to biedna kobieta, oczywiście rada, że się uwolniła, odpowiedziała, iż ile chce, aby jéj Bóg własne winy przebaczył, tak panu staroście za wszystko dobre uczynione, jest i będzie wdzięczną, złego nie pamiętając.
Potocki chcąc się po pańsku okazać, w podarunku jéj złożył trzy sznury pereł uryańskich piękne z zapinką dyamentową i tysiąc czerwonych złotych jednego stępla, jak rodzeni bracia... Wszystkie téż warunki umowy święcie dotrzymane zostały. A że wojewodzic ani wspomniał o kosztach wojny i procesu rozwodowego, chciał starosta wspaniałym być i z dobréj woli ofiarował półtorakroć sto tysięcy złotych, które wojewodzic jako własność przyszłéj żony na majątku ewinkował. Tandem po rozstaniu natychmiast pro forma, pojechała starościna do benedyktynek na re-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/475
Ta strona została uwierzytelniona.