zagodzić... a Pomorze odbić, bo tchnąć nie będzie czém... Gościniec w świat nam zaprą i uduszą.
Spoczął nieco i dodał:
— Krwi się tam dużo poleje... będzie strumieniami ciekła... jak pod Płowcami...
Marszczki na czole króla wygładziły się, pogoda zwycięstwa opromieniła je na chwilę.
— Płowce! — powtórzył — Płowce! Drugie Płowce przyjdą nieprędko, ale ja widzę je, widzę. Stosy chorągwi ich po ziemi się tarzają i trupów stosy w posoce...
Kaźmirz klęczący już przy łożu, aby mógł słyszéć lepiéj, przychylił się tuż ku ustom ojcowskim.
Od przepowiedni téj serce mu zadrgało żywiéj. Łoktek smutnie się uśmiechał.
— Nie ty ich poskromisz... — dodał — nie, tobie nie dano! Ty gdzieindziéj musisz szukać zwycięstwa.
— Ojcze mój — ozwał się Kaźmirz, gdy stary zamilkł nieco — ojcze mój, ja nie mam miecza twojego, ani dłoni twéj...
— Da ci je Bóg, gdy będzie potrzeba — przemówił król — nie miecz wojuje, ani ludzka dłoń, ale wola i opieka boża. Spełni się wszystko, jak on postanowił. Ty, ty kleić i spajać musisz, co rozerwały wieki, żelazną wiązać obręczą... miłością ożenić, prawem zjednać...
Ostatnie słowa wyrzekł gorąco i znużony nagle mówić poprzestał. Zdala ujrzał stojącą z głową zwieszoną królowę.
Wpatrzył się w jéj postać smutną i wejrzeniem żegnali się długo.
Jadwiga stała chwilę, i milczeniem króla odprawiona, odeszła. On mowę odzyskiwał tylko dla syna.
— Bóg z tobą — rzekł — on dla mnie czynił cuda, on przezemnie słabego i małego stworzył znów królestwo, które do potęgi wielkiéj urośnie... Dziś ta stara szata królewska poszarpana na skrajach; zszywać ją trzeba, odbierać obcięte kawały, wojować, na straży stać i łatać, aż płaszcz z niéj będzie pański... Bóg wielki tworzy z niczego i przez małych.
Po krótkiém milczeniu szepnął cicho:
— Błogosławię!
Głos zamierać się zdawał, oczy się przymykały. Wtém wpośród ciszy szelest dał się słyszéć, naprzód niewyraźny, stłumione mowy kilku ludzi, sprzeczkę jakąś u progów.
Łoktek oczy otworzył niespokojnie, królewicz powstał. Niepo-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/559
Ta strona została uwierzytelniona.