Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/570

Ta strona została uwierzytelniona.

Pomijając to, że sama rzecz niemiłe czyniła wrażenie i groziła procesem, — potrzeba było odpisać.
Przenikliwy Podkomorzy odgadywał, że wznowienie pretensyi było tylko sztuką, ażeby kosztem umorzenia jéj, pozyskać sobie na sejmiku poparcie.
Należało więc tak odpisać, aby i nie dać poznać, że się zwąchało pismo nosem — (wyraził się Podkomorzy) — i podrożyć się... a potém...
Podparłszy się na łokciu Wereszczaka, dumał i wzdychał długo. Zwlekać z odpowiedzią, i po dniu albo dwóch dopiéro, wysłać ją drugim umyślnym do Terespola — nie wypadało.
Dowiodłoby to, że się zbyt namyślano i strwożono. Stante pede należało odpowiedziéć.
W tém był sęk.
Nadchodził czas wieczerzy, po jedzeniu zaś miał Wereszczaka za stałe prawidło wstrzymywać się od wszelkiéj pracy umysłowéj, oprócz wieczornego pacierza.
Trzymał się téż reguły starożytnéj: mille passus meabis, i chodził, pisać więc nie mógł.
Musiał natychmiast zasiąść do listu, wieczerzę odroczyć, kieliszkiem tylko ratafii się pokrzepić i — zbyć się tego licha.
Zawołał Jakóba, który stanął u progu.
— Słyszysz stary, — rzekł — ten list przeklęty od Podskarbiego! Oto mi w porę! Muszę zaraz odpisać... a tu — wieczerza, a po wieczerzy nie mogę.
— Niech z tą kolacyą zaczekają, czy co?
Jakób ręką zamachnął.
— A toż kaczka na rożnie — rzekł — to się w niwecz spali.
— Bodajby go z tym listem — zamruczał Podkomorzy i dodał z heroizmem: — No — to niech się spali. Kat ją bierz... Daj mi kieliszek ratafii, z wieczerzą czekać.
Wereszczace gdy tym tonem mówił, niepodobna było już żadnych czynić uwag. Jakób poszedł po ratafię.
Podkomorzy mentalnie przygotowywał odpowiedź swą, nie szła mu...
Natchnienia nie miał. Dać je mogła ratafia — ale różnie i z tém się trafia. Bywa, że co ma pokrzepić, to w głowie zamęt sprawi.
Jakób przyniósł chleb, sól i flaszkę owéj ratafii, którą Podkomorzy badawczém okiem zmierzył, bo mu się coś zdawało, że ostatnią razą we flaszce jéj zostawił więcéj.
Podejrzenie padło na Jakóba, lecz czasu nie było się o to spierać.