ką perłę! Piękna jest, to najmniejsza... ale jéj złote serce, ale jéj rozum, jéj talent! Nie słyszeliście, jak śpiewa... a przytém, anioł miłosierdzia! Wprawdzie nie byłem ja tak mocno chory, jak się troskliwéj matce i córce i doktorom zdawało... lecz jak chodziły koło mnie! Co to za istoty łagodne, dobre, ciche!...
Raz rozpocząwszy pochwały swéj Gretchen, Dowmund nie mógł już mówić o niczém więcéj. Chcieliśmy go namówić do spoczynku i odejść, nie puścił nas... Potrzebował obszernie wyłożyć plan, teraz już stale obmyślony, obrazu.
— Nie chcę się naprzód wychwalać — dokończył kaszląc — ale czuję, że stworzę coś natchnionego. Mogą być błędy... lecz będzie życie i poezya...
Postrzegliśmy oba, gdy kończył, że się rozmową znużył i wyczerpał zupełnie. X. zamknął mu usta, zmusił położyć się i zamilknąć.
Był posłusznym. Leżącemu już na sofie i okrytemu pledem podaliśmy ręce, życząc dobréj nocy...
I była to, noc dobra, ostatnia.
Rozmarzony usnął z obrazem ideału w oczach, aby się nie zbudzić więcéj... We dwa dni potém szliśmy za jego pogrzebem, a za trumną postępowały w żałobie, narzeczona i jéj matka... Nie wiem już, czy co więcéj wzięły po nim w spadku, nad płótno, na którém blada... smutna unosiła się Gretchen, jakby goniła w obłokach ducha, który uleciał przed nią...
1883.