Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/640

Ta strona została uwierzytelniona.
56.  Trzej królowie.
(Wspomnienie akademickie, napisane w twierdzy magdeburskiéj).


Było to w Wilnie, ale o wiele późniéj od téj szopki, w któréj pokazywano:

To profesor Rustem,
Co maluje z gustem.

Garstka młodzieży akademickiéj, zagrzana duchem wielkiego poety, który niedawno wyszedł z jéj łona, roiła poemata, dramata, romanse na tle podań ludowych i religijnych osnute, lub w formy ludowe przyodziane.
Urywki dramatów, które razem z szopką po domach chodziły z Herodem, z dyabłem, z żydem i żydówką, ekonomem i chłopem, wielce rozpoetyzowanemu naówczas panu Józefowi Podolakowi (nazwijmy go tak, nie chcąc prawdziwego podawać nazwiska) nastręczyły myśl napisania czegoś dla szopki.
Gorączka we wszystkiém, co czynił, pan Józef, między nami przezwany Beppo, z powodu miłości literatury włoskiéj, chwycił się szopki z niewymownym zapałem. Nie tylko, że sam obiecywał napisać coś dla tego teatru, z którym téż zamierzał chodzić po domach, ale namówił i niemal zmusił kilku innych do spółdziałania.
Wymawiano się, ale myśl pusta nie była tak bardzo wstrętną, a fantastyczność jéj i swoboda, z jaką można było puścić sobie cugle, młodym poetom się uśmiechały.
Jeden skorzystał niepoczciwie z szopki i spróbował w nią wcisnąć fragment swojego naśladowania Manfreda, czemu Beppo zapobiegł. Nastawał on na przedmioty ludowe, legendowe i t. p.; nie łatwo było coś nowego znaléźć.
— Pocóż szukać nowego? — wołał Beppo — dosyć stare odświeżyć.
Bądź-co-bądź myśl zaczynała się uśmiechać, starano się o szopkę i wszyscy zasiedli do tworzenia dramatów.