Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/643

Ta strona została uwierzytelniona.

Trzech staruszków bawić się zdaje ta wycieczka ponad ziemią, to zaglądanie do kolebek ubogich, ku którym ich aniołowie prowadzą. Rozumie się, iż obdarzonemi w tym dniu dziećmi są biedni...
Wśród rozmowy, królowie spoglądają na biedną ziemię i wielką litością serce ich się porusza.
Chociaż wszyscy trzej szli obok siebie, mając w pośrodku króla Złota, działo się to mimowolnie i bez rozmysłu, że on swych towarzyszów wyprzedzał nieco i jakby prowadził.
Król Kadzidła, równie jak pierwszy wspaniale szatami z wschodnich tkanin okryty, był po nim najokazalszym.
Król Mirry, w płaszczu ciemnym, obramowanym ledwie dostrzeżonym sznurkiem złota, szedł skromny, milczący i zadumany.
Niekiedy zatrzymywali się, opierając na lekkich obłoczkach przesuwających się nad ziemią, naówczas one posłuszne stawały i układały się wedle ich myśli.
Aniołowie téż przestawali leciéć i czekali, aż królowie nowym dla siebie nasycą się widokiem.
Nagle król Złota stanął i zwrócił się do króla Kadzidła.
— Bracie — rzekł — przychodzimy raz w rok z darem i pomocą jednemu z dzieci człowieka. Bóg nam dozwolił pociechę i zasiłek złożyć w kolebce biednych zapaśników, którym życie tak ciężkie... aleśmy jeszcze nigdy nie starali się dowiedziéć i popatrzéć, co się z naszemi darami dzieje i jaką z nich korzyść wyciągają obdarowani. Nie wątpię, że za łaską bożą, moje złoto ulgę przynosi człowiekowi, życie mu ozłaca, ale wasze dary?
Tu zwrócił się do króla Kadzidła, który żywo odparł:
— Ani ja téż nie powątpiewam, że komu ludzie kadzidło święcą i kto niém oddycha, musi się stać lepszym... że ono go upajając uszlachetnia i podnosi.
Król Mirry milczał, nie zdając się miéć ochoty odgadywania skutków swojego daru, ani wątpliwości, iż on téż na dobre wychodzi ludziom.
— Cóż wy myślicie, bracie? — zapytał go król Złota.
— Myślę, że i mirra na coś się przydać może — szepnął poważny staruszek.
— Ale, przyznaj, że gorzka jest — rozśmiał się król Złota — i żo ten, co ma otrzymać złoto, nie zamieniłby go na wasz kosztowny lek.
— A jabym tego leku na żadne nie zamienił złoto — rzekł król Mirry spokojnie.
— Każdy z nas przyniósł, co miał najdroższego i najlepszego —