Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - O panslawizmie.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

skich innym losom i wpływom ulega, ukształtowują się różnie, tracą rodzime znamiona...
Z jednej strony Tatarowie i Mongoły, z drugiej Germania, cisną nieszczęśliwe narody, zmuszone do nieustannej obrony z orężem w ręku.
W tej walce, dziś już niemal tysiącoletniej, nieraz nieprzyjaciel posługuje się Słowianami przeciwko nim samym i czyni z nich oręż dogodny.
Wielkie embriony państw, Serbowie, Czesi, — nie rozwinąwszy się, okaleczałe, zbezwładnione, na długie wieki tracą siłę ruchu i rozwoju. Opiera się dwom naciskom tatarskiemu i niemieckiemu Polska, wyrasta wyjarzmiona Moskwa w Rosyę, pochłaniając reszty plemion mongolskich, które podbić potrafiła.
W XVI wieku te dwie słowiańskie potęgi stoją naprzeciwko siebie i już przewidzieć można, że jedna z nich drugiej grozi zagładą. Powiem więcej, już wówczas przewidzieć się daje, iż Polska, mimo wyższej cywilizacyi i potężnego ducha padnie, mając do czynienia nie z jednym, ale z dwojgiem nieprzyjaciół, z Moskwą i Niemcami, skojarzonemi przeciwko niej prędzej czy później.
Dla Polski zadaniem żywotnem było podbicie Moskwy, dokonane w początku XVII wieku za Zygmunta III niedołężnie i nietrwale. Daje się przewidzieć już wówczas, że za lat dwadzieścia Aleksy Michajłowicz zajmie Wilno i istnieniu Polski zagrozi.
Od 1650 roku poczyna się nieustanny bój... dopiero w 1795 dokonany...