czający coraz bardziéj stawał się obcym. Stał w pośród niego mimo współczucia, jakiém go otaczano, osamotniony, widmem z innego świata, nie zawsze zrozumianém i tęskném...
Polska szlachecka schodziła w jego oczach do grobu... nowe pokolenie do nowéj należało Polski, z męczeństw i srogich doświadczeń zrodzonéj. Usta jego uśmiechały się jeszcze, ale nieraz serce zakrwawić musiało. W téj staréj Polsce, którą on pamiętał, były wielkie przekonań różnice, ale było poszanowanie zdań i braterstwo ludzi obozów różnych, łączących się na hasło — ojczyzna! Doczekał téj chwili, gdy to hasło stało się wyśmianém i sponiewieraném a z braci wyrosły warchołów szajki, których już nikt do wspólnego koła nie nawoła. On przecie do ostatka szedł, gdzie mowę i bicie serca posłyszał.
Pieśniarz, co po sobie zostawił: Janusza, Mohorta, Pieśń o ziemi naszéj, Hetmańskie pachole, Winnickiego, Stwosza, Stryjankę, Starostę Kiślackiego — pisarz, co stworzył Obrazy Polski i Rok myśliwca i tyle innych ślicznych kart — niepoślednie w literaturze polskiéj miejsce zajmuje. Staje on obok Mickiewicza ze Słowackim i Krasińskim na równi, od obu ostatnich choćby formą mniéj wykończoną niższy, oryginalnością ich przechodzący. Słowacki i Krasiński mieli i mają naśladowców, daleko prostszy na pozór, łatwiejszy niby Pol — nie ma uczniów i nie pozostawia szkoły. — Horyzont jego nie rozległy... nie wybiega on po za dwór szlachecki, po za zamczysko i bór, ale we dworze, w boru, na łanie, u komina, na myśliwskiém stanowisku panem jest... nikt lepiéj, głębiéj nie uczuł, nikt barwniéj ich nie odmalował. — Język jego i styl jednostajny, powtarza się w nim a odzywa często jedno, lecz to mu nadaje charakter, to przekonywa, że będąc sobą, do żadnego naśladownictwa nigdy się nie nadał i o żadne się nie kusił. — Stoi on odrębnie całkiem, lecz wysoko, nie dając się z nikim porównywać, ani od kogo wywodzić — urósł z siebie sam i był zawsze tylko sobą. — Miernych poetów gładsze, wdzięczniejsze utwory mogą być przyznawane różnym, często nawet naj-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Pamięci Wincentego Pola.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.