Brühl był niezaprzeczenie jednym z najzręczniejszych i najśmielszych kuglarzy, jacy pod imieniem ministrów bawili się naówczas losami Europy. Wiedział on, jakim do kogo mówić tonem i jak osnuć przędzę, aby się we wzory pożądane utkała... Szczęście służyło mu nadzwyczajne, a ile razy zawiódł go los, nigdy głowy i przytomności nie stracił... W domowém pożyciu też był równie zręcznym i zuchwałym — wiodło mu się dziwnie, a ludzie zazdrościli, zdumiewali się i uśmiechali. Jedna z najpiękniejszych kobiet dworu królowéj, dziecię znakomitéj rodziny, oddała mu rękę swoją, aby z nim podzielić losy...
Z sercem czy bez niego oddana, piękna ta rączka, silniéj niżby się zdawało, podpierała ministra. Hrabina Brühl miała wolę swoją i fantazye, minister wielbiąc ją, nie krył się z pobocznemi stosunkami, wzajemnie pobłażano słabościom, a oboje rodzice, choć zajęci i państwem i światem i zabawami i intrygami, nie zapominali o dzieciach...
Najulubieńszém dziecięciem był ich pierworodny... Ale bo też, jeśli są na świecie cudowne istoty, Alojzy z pewnością do nich należał... Przyszedł na świat z uśmiechem na ustach i szeroko otwartemi oczyma, silny, zdrów, piękny, na uwielbienie tych, co mieli szczęście tego aniołka widzieć w kolebce...
Zdawało się, że mu było pilno rosnąć, by żyć i używać... Nie miał czasu być dziecięciem...
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/029
Ta strona została uwierzytelniona.