Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/058

Ta strona została uwierzytelniona.

Wnet go winszując obstąpiono, ściskał pan wojewoda Poniatowski, całował wojewoda ruski, z kolei ściskali i obejmowali kto żył i dostąpił, tak, że mu koronki pomięto, suknie pognieciono, fryzurę poplątano, a dobrze jeszcze, iż go na barkach nie wyniesiono z sali. Szlachta wiedząc, iż w takich razach do stołów docisnąć się niełatwo... natychmiast rzuciła się ku otwartym salom, w których sześć ogromnych na nią czekało podków.
Honoratiores pozostali trochę, otaczając młodego i starego Brühla... Naówczas to, ktoś spostrzegłszy państwa cześnikowstwa Potockich na galeryi, rozpowiedział na ucho aż tu doszły żarcik czyjś z powodu ukazania się pięknéj Maryni. Podniosły się ku niéj oczy; minister, który dla Sułkowskiéj grzeczniejszym chciał być niż dla kogokolwiekbądź innego, bo dla jéj ojca był niegdyś zbytecznie grzecznym także — z żartu biorąc assumpt, starostę posłał prosić państwa cześnikowstwa koronnych... do stołu...
Młody Brühl poprawiwszy stroju, z właściwą sobie zręcznością i swobodą pobiegł na galeryę, spełniając ojca rozkazy. W dwunastym roku był już takim dla kobiet galantem, jakby od urodzenia ćwiczył się w téj sztuce... Państwo cześnikowstwo siedzieli czekając aż się tłum rozpłynie... gdy ładny chłopak stanął przed nimi...
Oczka małéj Maryni ciekawe i po dziecięcemu śmiałe, spotkały się z jego wejrzeniem...