Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/099

Ta strona została uwierzytelniona.

starać się powinien nie tylko fortunę utrzymać, ale ją zwiększać i dorabiać koniecznie. Zbytek a marnotrawstwo były mu w ohydzie i wzgardzie lecz tam gdzie szło o podniesienie powagi domu, okazanie potęgi jego i możności, sił, jakiemi rozporządzał — tam miliona rzucić nie żałował...
Surowy dla siebie i dla wszystkich — życie domowe wiodł wedle najściślejszych prawideł jakie prastare tradycye przyniosły... Nie godziło się od nich ani na włos odstąpić. Więc najprzód wszystko co z wiarą i religią stało w związku, poszanowane było i uświęcone. Obserwowano praktyki, zachowywano posty, odprawiano pielgrzymki, nie opuszczano nigdy żadnego nabożeństwa, a dzieci pod dozorem duchownym i w bojaźni bożéj chowano, i dwór musiał iść w ślady pańskie, boby mu najmniejszego zwolnienia nie przebaczono. Oboje państwo sami byli przykładam... Nikt tam w piątek, wigilię i suche dni, na stole nietylko mięsa, ale nawet nabiału nie zobaczył. Dzień się rozpoczynał od modlitwy, mszy świętéj, pieśni pobożnych, i na modlitwie kończył. Trzaskający mróz nie zwalniał od kościoła, a dwór pana i fraucymer pani, chyba obłożna choroba, poświadczona przez doktora Macpherlana, od Gorzkich Żalów i Nieszporów uwalniała...
Zatém szło ślepe posłuszeństwo rozkazom pańskim, które spełniał każdy nie wchodząc ani w ich następstwa, ani w trudności, jakie miały go w tém