płacił za to tém, że go los wszystkich co go otaczali, niemal jak własnéj rodziny obchodził. Władza pańska daleko się szerzéj rozciągała, niżby domyśleć się można. Tak naprzykład kto był choćby gubernatorem w majątku wojewody, szlachcic często możny i niezależny — jak skoro w służbę wstąpił, już w niczem sobą bez wiedzy pańskiéj nie rozporządzał. Chciał się naprzykład ożenić, musiał się wprzód w Krystynopolu sumbitować i wziąć błogosławieństwo, wojewoda pisał się opiekuńczo do intercyzy, i datkiem to sowitym opłacał. Dzieci trzymano do chrztu, panny z fraucymeru wojewodzina wydawała i po trosze wyposażała. Sieroty wychowywano, ale niemi rozporządzano wszechwładnie. Posagi, dary nie były znaczne, wyprawy skromne, ale tyle ich się do roku zbierało, że tylko Potocki mógł na nie starczyć. Cokolwiek na ziemiach jego mieszkało, musiało niemal poddaństwu ulegać.
Pani wojewodzina Anna, Potocka z domu, wojewody poznańskiego córka, która wniosła ogromny spadek po matce, ostatniéj z Łaszczów, z charakteru i przez pożycie z mężem, tak mu była podobna, iż nigdy może zgodniejszego małżeństwa świat nie widział. Niemniéj surowa, może w tém męża przechodząca, podejrzliwa, kapryśna, wojewodzina tak ostro trzymała swój fraucymer, iż rzadki dzień się w nim obszedł bez rózeg, a pomniejsze kary spotykały dziewczęta co chwila. Klę-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/101
Ta strona została uwierzytelniona.