Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

się podarki, sumki, oszczędności... a potém... w ostatku pewne było dożywocie i posażek...
Panna Terlecka, któréj we dworze lękali się wszyscy, w sekrecie donosiła nie szczędząc nikogo i głównem była źródłem plotek z całego świata. Zwykle po wieczerzy, gdy się wszyscy porozchodzili, ona i kilka osób zaufanych ściągało się do wojewodziny, gdzie z całego dnia sprawę zdawano, co kto powiedział, zrobił i t. p.... Na téj radzie tajemnéj w garderobie pani rozstrzygały się nieraz losy ludzi i rodzin całych.
Terlecka miała głos pierwszy i największą wiarę — wojewodzina patrzała na nią, a panna umiała zawsze przewidzieć co najmilszém pani być mogło. Terlesię jak ks. Russyana znali wszyscy, co byli zmuszeni dotykać Krystynopola — księdza zyskiwano dobrem słowem, faworytę prezencikami, które bardzo lubiła. Dawała ona rady, przyrzekała protekcyę, lecz trzeba było umieć do serca jéj przemówić...
Obok panny, ale w innéj zupełnie roli stała matka jéj, pani Katarzyna z Giedrojciów Terlecka, postać osobliwa, oryginalna, coś pomiędzy dewotką a waryatką pośredniego... osobka mała, krzywa, gadatliwa, niedorzeczna, pyszna ze swego pochodzenia od Giedrojciów, natrętna, napastliwa, nieznośna, ale w łaskach u państwa, którzy w niéj nabożeństwo dziwacznie i krew pańską szanowali. Staruszka umiała z tego korzystać...