Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy za parawanami rozpoczęła się wojna i wrzawa — bo karły miały charakter niespokojny — wojewodzina dobywała z szufladki stoliczka małą dyscyplinę i szła własnoręcznie sprawiedliwość wymierzać. Niestety — miała dla Bebusia pewną słabość, z któréj on korzystać umiał; zawsze więc prawie nieszczęśliwa Beba, choć rączki składała, zaklinała się i przysięgała, że była niewinna, musiała za grzechy męża pokutować. Bebusia ubierano po polsku, i mimo że szlachectwo jego było wielce problematyczne — chodził przy szabelce; Bebę strojono w czepce, fryzury, robrony, i trzeba przyznać, że im na sukienki nie żałowano. Kobiecina bardzo się stroić lubiła, a Bebuś próbny był, elegant śmieszny i lusterko w kieszeni nosił. Trapiło go to niezmiernie, iż mu wąsy rosnąć nie chciały; choć po kryjomu golić się kazał cyrulikowi — nic to nie pomogło.
Wojewoda słaby we wszystkiém dla żony, cierpiał to nieznośne stadło, do którego towarzystwa należał mops otyły i kaszlący, i papuga zahrypła... Beba pilnowała ptaka, Bebuś chorego przyjaciela, który cierpiał na wątrobę — chodził go przewietrzać na ganku... Pan wojewoda tolerując parawany, zdala się jednak od nich trzymał i krzywił czasami, gdy kakadu nadto wrzeszczała, a mops wyć z niecierpliwości zaczynał... Rzadko się to jednak zdarzało...