Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/157

Ta strona została uwierzytelniona.

i zabawiać ją rozmową, wśród któréj Mniszech przyszedł go ostrzedz, iż pani wojewodzina, która słyszała, iż ma być trzpiotem, przypisywała jego powagę przybraną temu, że ją przed Brühlem za kapryśną i chimeryczkę ogłoszono.
— Na miłość Boga, roztrzpiotaj się i swywol... i to co prędzéj! szepnął szwagier — inaczéj stracisz łaski...
Starosta był posłuszny, bawiła go może ta komedya, którą odegrywał...
W ciągu kilku godzin, troskliwy kuzynek parę razy dał mu pożyteczne wskazówki, gdyż brwi wojewodziny to się marszczyły... to wypogadzały... a od niéj zależało wszystko...