Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.

i wystąpimy — po królewsku! Dam ile będzie potrzeba... choćby krocie miały pójść. Należy stanąć od razu tak jak nam przystało...
Gdy da Bóg wydawać drugą i trzecią — zrobi się inaczéj, bodaj cicho i skromnie — ale pierwszą i jeszcze za Brühla dając...
Potrząsł ręką do góry pan wojewoda... a że wiele czasu do stycznia na tak wielkie przygotowania nie zostawało, natychmiast do narady wezwał księcia Czetwertyńskiego... Szło głównie o program wesela. Przy obrzędach weselnych ongi były zachowywane pewne tradycye narodowe — siła mów głosić musiano i słuchać, przy oddawaniu podarków, marcepanów przy stole — przy wprowadzaniu do sypialni, pokładzinach, przy wieńcu, przy rozmaitych ceremoniach ślubu i wesela, aż do cukrowéj wieczerzy i wyjazdu z domu rodzicielskiego... Mówili od pana młodego, od rodziców, od rodziny jednéj i drugiéj, przyjaciele, dworzanie i t. p. Oprócz mów sam obrząd, wedle starych zwyczajów na pół publiczny, uciążliwy był, a dla obcych dziwnie się mógł wydawać...
Wojewoda nie rad był odstąpić od tradycyij a biedził się z tém jak ją przełkną Sasi.
Obyczaj europejski już w kraju się zagęszczający, znosił te dawne obrzędy i nowe wprowadzał cudzoziemskie formy. Nie wiedziano zaprawdę, jak lepiéj było — czy stać przy dawném, czy zerwać z przeszłością. Dla obojga państwa było to markotno,