— Ja wiem, żem nieraz na weselach tylko szum słyszał — dodał Potocki, — a pewnie nie więcéj i drudzy. Bredzono śmiało...
— Mów jak najmniéj będzie... zadecydowała pani — ale z innemi obrzędami...
Książę się zamyślił...
Pewnie że stary obyczaj i publiczne odprowadzenie do sypialni nie ujdzie — rzekł po chwili... a marcypanów i świec pan młody nie przyszle... więc z francuzka po polsku... takie moje zdanie, furda tego panie wojewoda...
Utrzymała się opinja Czetwertyńskiego, i program powoli zaczął coraz wyraźniejsze przybierać rysy... Zawczasu tedy kancelarya wedle trzech aryng różnych poczęła pisać listy, do duchowieństwa, senatorów, dygnitarzy, familij i przedniejszéj szlachty, z którą panowie Potoccy mieli stosunki. Zachodziła ta trudność, iż z wielu osobami partyi przeciwnéj były kolligacye i pozornie dobra komitywa — nie wypadało więc i tych opuścić, a pokrzywdzić pominięciem, choć się na pewno spodziewano iż listownie się chorobą, żałobą lub inném jakiém sianem wykręcą.
Ksiądz biskup łucki Wołłowicz, osobno przez dworzanina zaproszony został, ażeby nowożeńcom błogosławił, boć mniéj niż biskup ślubu dawać nie mógł. Listy szły na pocztę, przez kozaków dworzan, kresy i gubernatorów dóbr rozsyłano... Inne téż przygotowania na ogromną skalę czyniono. Do
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/180
Ta strona została uwierzytelniona.