na się szaty europejskie, cudzoziemskie, tak samo jak językiem obcym się posługiwał... Nie sami Brühlowie występowali w perukach i frakach, znaczna część młodzieży arystokratycznéj miała na sobie ten mundur przyszłości, który dziwnie trochę wyglądał i w jednych urągowisko i niechęć, w drugich niemal wywoływał zgrozę. Samo wesele dwoisty miało charakter, gdyż było w istocie małżeństwem dwóch sfer społeczeństwa i przejednaniem Rzeczypospolitéj z obcemi żywioły. Ocierały się tu one o siebie wyższą jakąś siłą popchnięte i zmuszone chociaż powiedzieć nie było można, czy przymierze interesów było zarazem związkiem serdecznym. Kwaśno jeszcze jakoś przypatrywali się jedni drugim, chociaż nie okazując tego co po myśli chodziło i w sercu się działo. Czasem można było dostrzedz uśmiech z pod wąsa i szyderstwo zmarszczek, które otaczała pięknie trefiona peruka. Przebaczano sobie nawzajem szpady i karabele w pochwach zardzewiałe...
Starosta warszawski i minister wystąpili także z przepychem, w którym smak i elegancya nadewszystko górę brały... Brühl wiódł z sobą przeszło sto koni, a dwór jego wytwornością mógł rywalizować z panami w tym samym stroju cisnącemi się na pokoje. Pomiędzy dworzaninem ministra, a przebraną po niemiecku arystokracyą, nie było prawie różnicy...
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/202
Ta strona została uwierzytelniona.