Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/210

Ta strona została uwierzytelniona.

już się wiązały, Brühl nadbiegł podać rękę narzeczonéj. Cześnikówna ciekawie oczy w niego wlepiła, gdy jéj towarzyszkę posłuszną i zrezygnowaną odprowadzał...
Jéj zamiast Sołłohuba, któremu kazano prowadzić jakąś kasztelanową, z powodu, iż ona jak jego matka z domu była Radziwiłłówną — dostał się mały kuzynek Potocki, i znikli w wirze idących do stołów...
Nie będziemy opisywali obrzędów ani dziewiczego wieczoru, ani nawet pańskiego wesela, które odpowiedziało zapowiedzianéj wystawie i było — królewskie... Kawał drogi, którą szli państwo młodzi z orszakiem do kościoła, kazał pan wojewoda wysłać suknem ponsowem szeroko... Dzień był mroźny i słoneczny, wąsy marzły szlachcie i dłonie do szabel przylegały, ale nikt dotkliwego nie czułzimna, tak wszystkim w duszy ciepło było...
Brzmiała muzyka, szmigownice i moździerze zwiastowały światu gaudium magnum, rzucano ubóstwu srebrne pieniądze, winszowały gromady, niosły podarki kahały, a wojewoda w poczuciu swéj potęgi, marzył o daleko większéj jeszcze, która dlań była dostępną...
Ktoby był zajrzał w duszę jego — znalazłby na dnie jéj koronę, tak samo jak w marzeniach familii stała ona za cel wszystkich zabiegów...
Z tryumfalnym marszem po błogosławieństwie JMci księdza Wołłowicza, któremu na pamiątkę