Późnym wieczorem z posępną twarzą wszedł nareszcie minister. Jakkolwiek usiłował pokryć wrażenie którego doznał, zdradzało go wzruszenie. Król poznawszy po nim, że coś z sobą przynosi niepomyślnego — strwożony zapytał natychmiast:
— Brühl! mów mi prawdę, co się stało?
— Najjaśniejszy Panie — odparł po chwili namysłu minister — poniosłem najcięższą w życiu stratę. Hrabina Brühl nie żyje.
August zakrył oczy dłońmi i wnet wstał, aby się rzucić ukochanemu słudze na piersi... Łez miał pełne powieki, drżał i płakał — ale nie rzekł słowa...
W milczeniu przeszła chwila. Król usiadł wsparty na ręku.
— Nieszczęśliwi my jesteśmy! — szepnął. — Tu nikt długo nie wytrzyma, tu wszyscy umierają. Brühl, zostaw mnie samego.
Ucałowawszy rękę pańską, cofnął się minister na palcach. Kazano przywołać kapelana.
Wieść o stracie, jaką poniósł Brühl, rozeszła się tegoż wieczoru po Warszawie; lecz umysły wzburzone przeciw niemu nie dały się nią powstrzymać od dalszego działania.
Partya, która starała się pomścić na Brühlu, widziała w tém tylko prawie szczęśliwe zrządzenie losu, odejmującego siły przeciwnikowi. Pomylono się jednak; był on z tych ludzi, których serce może się poruszyć na chwilę, lecz rachuba włada
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/306
Ta strona została uwierzytelniona.