— Książę wojewoda ruski i książę kanclerz, powagi są wielkie w Rzeczypospolitéj... capacitates jakich mało... mężowie znakomici... a pewnie dobrze wszystkim życzący... Światła i luminarze to nasi...
— Więc? — przerwał stolnik.
— Za pozwoleniem... — odparł Laskowski. — Król JMć ma swe prawa téż, wenerujemy go; minister głowa wielka... w Europie wsławiony... zaszczycił szlachectwo polskie, przyznając się do niego... książę wileński potentat, magnat i animusz wspaniały... Hetman pierwsza powaga nasza, mediator intra potestatem et libertatem... Nie ujmuję nikomu... Jakże tu wybrać? i nie wyjdzież na moje, że najlepsza rzecz ich przywieść do zgody?..
— Przed kilką miesiącami było to może jeszcze możliwe... dziś, gdy wojska na placu stanęły — rzekł stolnik — gdy o mało sygnału nie dano do starcia... zapóźno!..
Laskowski wina się napił.
— Więc z kim trzymać będziecie? — naglił Szymanowski.
Milczenie było jak mak siał... patrzano na siebie, gdy skarbnik mrugnął żartobliwie okiem.
— Wiecie acaństwo co... tu idzie de publico bono, nie godzi się inaczéj stanąć tylko po téj stronie, która silniejsza, aby walka się prędzéj skończyła.
— A sprawiedliwość?.. — spytał Szymanowski.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/317
Ta strona została uwierzytelniona.