Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/335

Ta strona została uwierzytelniona.

— Niestety! — odezwała się Sołłohubowa — lecz właśnie dla tego, że wy to sobie lekceważycie, oni na was wymierzają ciosy.
Brühl z lekceważeniem potrząsł głową.
— Mam powody — rzekł — sądzić, iż choć zawzięci, wielkiéj mi krzywdy nie uczynią. Z księciem Adamem byłem zawsze dobrze.
— On téż się nie podejmie téj roli — odezwała się Sołłohubowa — ale stolnik litewski, którego oni tak samo pono jak minister was, za narzędzie użyją i naprzód popchną.
— Ten osobiście nie był mi także nieprzyjaznym...
— Cóż to znaczy? w polityce i bracia się rzucają na siebie. Wszak hetman żonaty z Poniatowską, a z familią nie trzyma.
Na twarzy Brühla odmalował się wyraźny wstręt do dalszéj rozmowy. Westchnął.
— Szczególne to przeznaczenie, które właśnie tych stawi na scenie, co najmniéj do niéj ochoty mają i zdolności. Zdaje mi się, że stolnik także wolałby się zabawiać czem inném, lubi literaturę i sztukę, ma wiele talentów... a pchają go tam gdzie ich wcale użyć nie będzie miał zręczności... Ainsi vole monde!
Pani Sołłohubowa uspokojona tym pozornym pokojem Brühla, nie odpowiedziała nic i usiadła przy jego żonie... Cześnik poszeptawszy kilka słów,