Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/355

Ta strona została uwierzytelniona.

sądził, iż samą dostojnością, jaką piastował, wyboru mógł być najbliższym i najpewniejszym. Mając pod dowództwem swém całą siłę zbrojną Rzeczypospolitéj, mógł jéj do pewnego stopnia użyć do poparcia swoich widoków. Ostatni z rodu, bezpotomny, myślał zapewne, że i to mu wstęp do tronu ułatwić może, uchylając obawy o dynastyę i spadkowe było wielkie przyjęcie na pokojach. Obiad w szczuplejszém gronie i assamble wieczorem, na które kobiety były proszone.
Z rana, co żyło dostojniejszego, przybyło z czołobitnością. Hetman, jakby odmłodzony, ze świeżą i promieniejącą twarzą, z obliczem zawsze jeszcze piękném, strojny wytwornie, otoczony adjutantami w świetnych mundurach, dworem swoim i domownikami, po kolei witał przybywających z różnych obozów, nie dając poznać, aby któremukolwiek z nich dawał pierwszeństwo. Wiedziano dobrze, iż nie szedł po prawa.
Pomimo swéj powagi i wielkiém towarzyskiém wykształceniem okrytéj dumy, w panu hetmanie znać było dawnego francuzkiego muszkietera i dworaka. Obyczaj francuzki łączył się w nim z powierzchownością zupełnie polską, miłą i ujmującą. Hetman, jako wesoły biesiadnik nie miał sobie równego, a obiady białostockie, przy których końcu zapomnieć było można, iż gospodarzem był pierwszy dygnitarz Rzeczypospolityj — słynęły z wykwintności zarówno, dobrego tonu i wesołości,