Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/361

Ta strona została uwierzytelniona.

ry widocznie frekwencyą tą wielką przyjemnie był połechtany.
Nikt tu gorących spraw nie wyprowadzał na jaw — zaledwie przemówiono gdzieniegdzie o wyborach posłów, zdając sprawę z ich wypadku. Nie wszędzie one poszły po myśli partyi dworskiéj, Familia umiała około nich chodzić pilnie i nie małą garść swoich wiodła, a tych, któremi pan Żudra miał kierować, pewna była, że dwa razy większą liczbę przekrzyczą...
Około południa skończyły się wreszcie przyjęcia — i hetman mógł spocząć przed obiadem nieco... tego dnia zaprosiwszy ledwo kilku poufałych. Obiad był jedną z ważnych chwil w domu pańskim, bo hetman jeść wykwintnie lubił i potrzebował być przy nim swobodnym. Wyszła i pani hetmanowa, którą mąż z galanteryą i czułością wielką powitał, sadzając na pierwszém miejscu; — jedna z siosrzenic jéj towarzyszyła... Kuchnia była francuzka, a że pora dozwalała, zaczęto od ostryg przywiezionych pocztą, na które się wszyscy chciwie rzucili. Nie było tu téj profuzyi jadła, jaka w innych domach polską kuchnię znamionowała, ale wykwint największy, i hetman z oprawnéj w srebro tabliczki, którą przed sobą trzymał, oznajmował każde danie, tłómacząc szczególne jego zalety i własności... Hrabina, choć się nie zdawała do tego osobliwéj przywiązywać wagi, jadła jednak ze smakiem, niekiedy piękne oczy, przymrużone nieco, zwracając