Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/460

Ta strona została uwierzytelniona.

wiejskiéj piękności; ale był w wyśmienitym humorze, jak każdy żwawy chłopak, gdy się w ogniu czuje. Podobał się więc matce, córce i w ojcu obudził nadzieję, że przy pomocy bożéj i księcia Radziwiłła, coś z tego przecież być może...
Rozstali się serdecznie, młody pocałował w rękę gospodynię, w ramię gospodarza, panna mu chustką się wciąż okrywając z pod pieca dygnęła... i — chłopak przebudzony otworzył drzwi dworku, a Godziemba co tchu nazad po konia i do Młocin pośpieszył...