Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/462

Ta strona została uwierzytelniona.

neutralność nawet nic rachować nie mogą. Brał jawnie i co raz goręcéj stronę króla pozornie w istocie Brühlów, Potockich i Radziwiłła...
Tak więc co zbliżyć miało dwa obozy, przyśpieszyło tylko stanowcze zarysowanie się partyj i podział kraju. O pokoju ani było można myśleć.
Noc spłynęła na naradach i uzbrajaniu. Familia jakkolwiek czuła, iż będzie miała do czynienia z nieprzyjacielem, który nie był do pogardzenia miała rachuby pomocy obcéj, na których się w przyszłości i ostateczności opierała...
Dzień nadchodzący, znalazł miasto niemal całe na nogach... Głucha wieść chodziła już z rana, że Szymanowski poseł ciechanowski, albo już manifest podał do akt sejm zrywający, lub wystąpić z nim był gotów... Nie wątpiono bynajmniéj, iż uczyni to z naprawy starego Brühla; wiedziano nawet, a przynajmniéj głoszono, że dostał za to wójtowstwo z pięćdziesięciu poddanymi, i tysiąc dukatów na zagospodarowanie.
Zamek wyglądał jakby się do obrony przeciwko nieprzyjacielowi gotowano... Ciągnęły doń niespokojne gromady posłów i arbitrów, ale formalne hufce orężne... Większa część przybywała konno w pancerzach na piersiach, z szablami nie dla zabawy, odostrzonemi jak brzytwy, — dworzanie téż uzbrojeni... miny marsowe... Już się tu po wczorajszemu zabawiać i śmiać nie miał nikt ochoty, ani bardzo się kto odzywał, milczano posępnie,