Ta strona została uwierzytelniona.
— Zobaczymy, — rzekł — myśmy tu przecie na swoich śmieciskach i to coś znaczy... zobaczymy.
Brühl spytał, kto był w Warszawie? i odebrał odpowiedź zwiastującą hetmana z jednéj, kanclerza i wojewodę ruskiego z drugiéj strony... Stolica była poruszona, radzono mu ostrożność wielką...
Starosta szczerzecki dopiero teraz dobył sporą opieczętowaną paczkę papierów od wojewody kijowskiego — i zwolna ostygły rozprawy, jakby się w niewielu słowach wyczerpały...
Mimo należenia do jednego obozu, Sołtyk, Brühl, Potocki i Sołłohub, odzywający się mało, może zbyt różnie się zapatrywali na położenie, ażeby o niém otwarcie mówić mogli. Wkrótce więc pożegnano gospodarza...