Ta strona została uwierzytelniona.
IV.
Rok ten i następnego część znaczna, były dla generała artylleryi chwilą może z całego jego życia najboleśniejszą do przebycia...
Znane są dzieje téj epoki, w któréj anarchia doszła do najostateczniejszego kresu; kreślić ich tu nie myślimy.
W chwili przybycia do Warszawy, genrał łudził się jeszcze nadzieją, że stronnictwo mające po sobie dynastyę saską, hetmana Branickiego, wojewodę Potockiego, całą rodzinę tego imienia, Sołtyka, naostatek choć słabego, ale dotąd więcéj na stronę dworu przechylającego się prymasa, i niezmiernéj odwagi a impetu księcia Radziwiłła, potrafi się utrzymać górą...
Rachuba ta, jak się codzień przekonywał, zawiodła go zupełnie; Radziwiłł miał wprawdzie