Szesnaście tylko tysięcy szlachty zjechało się było na elekcyę, a było między nimi różnych wielu, większa cześć gospodarzy, którym pilno korciało do domu, bo się siejba zbliżała... wiwatowali więc, że ich z ciężkiego obowiązku nareszcie zwolniono...
Znużyło téż wielu bezkrólewie, wśród którego fermentowała wojna domowa, a teraz wszystko się zdało ukończone i pacyfikacya sama się składała, bo większa część oppozycyi sama dobrowolnie przejednania pragnęła.
Tegoż wieczoru, dowiedziano się u Brühlów o wypadku na Woli... ale od kilku dni przewidywano go, nie uczyniło to więc nadzwyczajnego wrażenia.
Razem prawie z wiadomością o elekcyi, w pałacu zjawił się posłaniec z Krystynopola z listami od wojewodziny do córki i od wojewody do zięcia... W ostatnim pan wojewoda kijowski żądał od hrabiego Brühla, aby, jeśli to było możliwém, nie wydając się z podróżą i nie opowiadając nikomu, przybył tajemnie do Krystynopola.
Hrabia nie miał wielkiéj ochoty do wycieczki, oczy bowiem zwrócone były na niego, a podróż do zaledwie przejednanego teścia mogła go podać w podejrzenie; miał jednak w obyczaju poszanowanie dla wojewody i samo żądanie ciekawość w nim obudzało. Szczęściem dnia tego wszyscy tak byli sobą i elektem zajęci, iż w pałacu Saskim nikogo nie było. Hrabia natychmiast udał się do żony
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/590
Ta strona została uwierzytelniona.