nawet spojrzeć na nią. Brühl tymczasem pilno juz do drogi się sposobił... umówiwszy się z Godziembą, że wyjedzie gościńcem do Drezna, a z niego rzuciwszy pocztę, zwróci się ku Krystynopolowi.
Doskonały jeździec Brühl miał część drogi odbyć konno, a daléj wziąć konie pocztowe aż do majętności teścia, w których mu rządcy mogli dostarczyć przeprzęgów.
W chwili gdy Warszawa brzmiała jeszcze odgłosami elekcyi, w piękną noc majową, Brühl opuszczał pałac Saski i rozpoczynał podróż, któréj celu nie rozumiał.
Wiadomo mu było tylko, iż Franciszek Salezy wojewoda kijowski i Eustachy Potoccy, Michał Radziwiłł ordynat kłecki, Antoni Lubomirski wojewoda lubelski, Twardowski wojewoda kaliski, już się byli wespół z hetmanem Branickim poddali wypadkom silniejszym nad nich. Zagadką więc dlań była ta podróż tajemnicza.
Spiesząc do jéj celu, Brühl dzień i noc pędził ku Krystynopolowi... Dzięki pośpiechowi, z jakim podróż odbywał, porze roku i koniom panów rządców, czwartego dnia rano dobiegł do rezydencyi, która wyglądała jakoś dziwnie cicho i posępnie... Wszystko tu znalazł na swych miejscach, ale dawna buta i duma wojska nadwornego, jego szumne miny i pewność siebie znacznie zbladły. Cicho było na obwachcie, żołnierze chodzili jak senni, około pałacu mało się ludzi kręciło.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/593
Ta strona została uwierzytelniona.