Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/598

Ta strona została uwierzytelniona.

— O męztwie księcia wojewody nie wątpię bynajmniéj — rzekł Brühl — widziałem go zawsze nieustraszonym, — ani o szlachetności charakteru; lękam się tylko porywczości i zapamiętałości, dla których nie zawsze mógł książę Karol obrachować skutek przedsięwziętych kroków.
— A ja waćpanu mówię, — panie hrabio — przerwał wojewoda — iż to co uczynił, cofając się na Węgry, bez rozmysłu nie mogło być uczynione, ani mi kto potrafi wmówić, ażeby matkę, brata i pięć sióstr uprowadził na tułactwo, nie mając nadziei odwetu i powrotu w tryumfie. Gdyby poddać się miał, czas było to uczynić teraz... Cesarzowa przyjmuje go z wielką dystynkcyą; spenetrowaćby więc należało i tajne myśli dworu austryackiego, które różne być mogą — dla tego — postanowiłem was wyprawić do Preszowa.
Brühl skłonił się.
— Z przyjemnością podejmę się téj podróży — rzekł — rad będę zobaczyć księcia Karola, którymi zawsze wiele okazywał życzliwości; — pozwolę tylko uczynić uwagę, iż wycieczkę tę radbym odbyć incognito, jeśli być może z jak najmniejszym pocztem, bez rozgłosu. W Preszowie pewnie na szpiegach nie zbywa.
Wojewodzina pogardliwie skrzywiła usta.
— Juściż — rzekła — proskrybowanemu, jak waćpan jesteś, przyjaciela odwiedzić, za grzech poczytaném być nie może.