wstydu nie zrobili. Obok żołnierza radziwiłłowskiego, którego wiedział że liczny był oddział w Preszowie... i Brühlowski orszak zbliżył się do bram miasta, jeszcze staremi opasanego murami... W ulicach pełno było ludu nagromadzonego, który dworowi i wojsku księcia Karola lubił się przypatrywać, a książę téż nie gardził tymi spektatorami... w braku innych. Dosyć jednak i szlachty węgierskiéj szło na koniach za orszakiem.
Słychać było wesołe śmiechy i ochocze: Eljen! odzywające się za księciem, który tak wyglądał butnie, zdrowo i wesoło, jakby wcale wygnańcem nie był, lub natychmiast miał z tego wygnania powrócić do domu...
Brühl nie chciał bardzo jawnie tu występować, za poradą więc ze starostą, który zwykł był do gospody pod Czarnego Orła zajeżdżać, pociągnęli tam, mając grać rolę ludzi, co po wino z Polski przybyli. W Preszowie bowiem handel niém prowadzono znaczny i na polskich kupców bardzo chętliwemi patrzano oczyma... Wieczorem późniejszym, Sierakowski miał sam pójść do marszałka dworu księcia Karola, i z nim się umówić o audyencyę sekretną.
Tak się téż stało. Brühl zajął się przebraniem, starosta Zawidecki poszedł i w pół godziny nazad powrócił — oznajmując, iż książę tegoż wieczoru zaprasza na kolacyę, w gronie familii, dla niepoznaki i sekretu, mając jéj Brühla przedstawić, jako
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/628
Ta strona została uwierzytelniona.