Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/642

Ta strona została uwierzytelniona.

grodę wyciągnąwszy zarżał, a tuż na głos jego poczęło się po całych stajniach rżenie okrutne jakby na appel. Wojewoda dobył cukru z kieszeni, i zbliżywszy się dał mu go z reki. Pieszczone zwierzę natychmiast chwytać go poczęło, a książę głaskał je po chrapach...
Przywitawszy faworyta, szli potem z kolei do wierzchowców księżniczek, do karego Mustafy, faworyta księżny matki, który jéj jednéj głaskać się i pieścić dawał, potém do rozmaitych osobliwych koni, o których wojewoda opowiadał powieści ciekawe... znając każdego rodowód, charakter, cenę i przymioty... W istocie stajnie były królewskie i utrzymywane z przepychem wielkim... Fryczyński i Kuszelewski księciu pomagali w opowiadaniach, niektórych imiona i genealogię wyliczając, gdy się wojewoda zaciął.
Tak idąc przez ogrome szopy, dotarli nareszcie do masztarni, która równie jak konie widzenia warta była. Salwowano z Nieświeża co najdroższego i najpiękniejszego się tam znajdowało... Począwszy od końca XVI wieku, kulbaki srebrną i złotą blachą obijane, aksamitami obciągnięte, rzędy sadzone drogiemi kamieniami, dywdyki złotem szyte, pioropusze i trzęsidła do łbów koniom na parady przypasywane... siedzenia różne, siodła, terlice, dywany... wszystko w wielkim porządku było ułożone i masztarnię do skarbca czyniło podobną. Brühl, który się niemało wspaniałości podobnych po Au-