z olstrów swych dobył, dał cztery strzały, sadząc kule jedną na drugą.
Ci, którzy się żartować zbierali, okrzyknęli go królem kurkowym. Był to nowy powód do wiwatów i okrzyków i do odkładania podróży, tak, iż wieczór już dosyć był późny, gdy uroczyście pożegnawszy uprzejmych gospodarzy, hrabia nareszcie na siodło skoczył, i przeprowadzany okrzykami nowemi i wystrzały w dalszą mógł wyruszyć drogę.
Jakie uwagi przyszły mu potém, wesołe opuściwszy towarzystwo, odgadnąć było trudno, lecz zwieszona głowa i smutny wyraz twarzy świadczyły o wielkiém znużeniu.
Gdy wreszcie stanął poseł z powrotem u bramy krystynopolskiego pałacu, i natychmiast oznajmiony wojewodzie, wszedł do niego, już odzyskał był zwykły swój humor wesoły i spokój ducha.
Potocki pośpieszył go uściskać, z nadzwyczajną ciekawością i upragnieniem żądając wiadomości... Nadeszła téż wojewodzina, która nie znosiła, aby przed nią z czegokolwiek czyniono tajemnice — a rozpoczęło się badanie... Brühl zrazu wymijał prawdę, którą nie chciał wojewody zasmucić, spodziewającego się usłyszeć coś pocieszającego.
Słuchano go zrazu cierpliwie, wreszcie opisy dworu, wojska, wspaniałości zabaw znużyły.
— Ale ostatecznie — co mi przywozisz? jaką mi daje nadzieję i jaką ma?..
Brühl się uśmiechnął.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/649
Ta strona została uwierzytelniona.