Ta strona została uwierzytelniona.
XII.
EPILOG.
Po długich cierpieniach — z rezygnacyą, ze spokojem chrześciańskim, skończyła życie Marya Brühlowa — w ostatniéj godzinie uśmiechając się do otwartych niebios, które we snach widziała.
Dumont nie odstąpiła jéj do końca, a gdy zgon już był blizki, dobre serce staréj Francuzki chciało ostatnią pociechę przynieść umierającéj. Zawołała płaczącego w przedpokoju Godziembę, aby wychudłą i stygnącą jéj rękę raz jeszcze do ust przycisnął. Umierająca uśmiechnęła mu się i prędko zamknęła oczy, jakby ze strachu, a w nocy już u schyłku przywołać kazała kapłana, aby mu się z tego wejrzenia, z tego uśmiechu wyspowiadać raz jeszcze...