hubie, którą widziano jeszcze na pogrzebie kuzynki, nazajutrz znikła z Warszawy.
Brühl nierychło śmiał się o nią dowiadywać, chociaż serce go ku niéj ciągnęło, bo dawnemu przywiązaniu wiernym pozostał. Wolni teraz oboje, mogli dzisiaj, choć późno, podać sobie ręce na resztę drogi życia. Los, wypróbowawszy serca, jakby naumyślnie uprzątnął z drogi wszelkie zawady.
Ale pani Sołłohubowéj nie było, zdawało się, jakby się szczęścia tego przestraszyła i uciekła. — W półroku potém Brühl niespokojnie dowiadując się o wdowę, nie mógł o niéj żadnéj pewniejszéj dostać wiadomości. W jéj domu wiedziano tylko, że wyjechała za granicę, ale miejsca pobytu, który zmieniała często, nikt wskazać nie mógł.
Kilka listów wysłał hrabia napróżno, nie odbierając żadnéj odpowiedzi. Rodzina dalsza składała się niewiadomością o celu i kierunku podróży którą uważano za dziwactwo lub za coś nawet gorszego...
Kilka jeszcze upłynęło miesięcy, gdy Brühl, któremu dojmowała tęsknota, niespokojny postanowił odbyć podróż dla własnéj rozrywki i wytchnienia, mając może na myśli, że los mu nastręczy przypadkowe z Sołłohubową spotkanie. Nazbyt go téż żeniono i koniecznie swatać chciano w Warszawie, a zwłaszcza siostra Mniszchowa nalegała na niego, aby się żenił, pragnął więc téż od tych natrętnych projektów się uwolnić i zejść z oczu.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/698
Ta strona została uwierzytelniona.