Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Szalona.pdf/170

Ta strona została uwierzytelniona.

polana łzami, w słowach zamknięta niewielu, poza którymi było czytać, czego wypowiedzieć nie mogła.
„Pani Chorążyna“ — pisała Madzia — „w drodze nam chorowała i po powrocie musiałyśmy po doktora Mochnackiego posyłać, bo było niedobrze.
„Teraz, choć trochę jest lepiej, ale taka zmieniona, że nam się serce, patrząc, kraje. Prawie nic nie je, pół dnia się modli a płacze. Dawniej gospodarstwo i interesa zajmowały ją, teraz są jej obojętne. Gdybyś pan widział panią Chorążynę, przestraszyłbyś się i pożałował.
„Imienia pańskiego ani razu nie wymówiła, a co dawniej ciągle zaglądała do pokojów, które były dla niego przeznaczone, teraz tam jej noga nie postała.“
Z listu widział Ewaryst, że się nie mógł żadnej spodziewać zmiany; on też Zoni porzucić nie mógł. Położenie się stawało tym cięższym, że potrzebował pieniędzy na życie, a to do czego miał prawo dawno zostało wyczerpanym, na całym zaś majątku i kapitałach pani Chorążyna miała dożywocie. Prosić nie chciał, ze strony matki nie było nadziei, aby się nad nim ulitowała, musiał żyć dalej długami, które robił, a tych warunki coraz cięższe się stawały.
Poczciwy, spokojny, zimny na pozór Komnacki był jedyną ucieczką obojga, radziła się go i zwierzała mu Zonia, otwartym sercem mówił z nim Ewaryst.
Poszedł do niego z nową myślą, która mu przyszła po odebraniu smutnego listu Madzi.
— Znam o tyle matkę moją — odezwał się do niego — iż wiem, że nie ulegnie, mnie nie pozwala na to sumienie. Zdaje mi się, że, gdybym raz się ożenił, matka by się naówczas przebłagać dała. Widziałaby, że rzecz spełniona, pobłogosławiona, obalić się nie da, przebaczyłaby nam. Jak ci się zdaje?
— Być by to bardzo mogło — rzekł po namyśle pan Euzebiusz — lecz przed ożenieniem, które jest związkiem nierozerwanym, wiekuistym, namyśleć się trzeba, mój Ewaryście. Pomimo gorącej miłości waszej, która jest może wypadkiem młodości obojga, czy wasze dwa charaktery są dla was stworzone, ja nie wiem. W pojęciach waszych zachodzą radykalne różnice. Ty jesteś człowiekiem umiarkowanym i spokojnym, ona gorączkową i rwącą się do wszystkiego co nowe, co obiecujące a mamiące.
— Dziś godzicie się z sobą, bo miłość z obu stron ustępstwa robi, ale później, gdy ona musi ostygnąć, gdy ty na wieś ją wyciągniesz, życie twoje jednostajne i spokojne jej nie starczy. Naówczas ona w najdziwaczniejszych pokusach szukać będzie pokarmu wybujałej fantazji, a ty...
Ewaryst nie chcąc się zgodzić na określenie charakteru Zoni, nie mógł zaprzeczyć, że w głównych rysach Komnacki miał nieco słu-