Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Złote jabłko 01.djvu/020

Ta strona została uwierzytelniona.

wi najswobodniej, najszczęśliwiej i gładziuteńko; przyrosło dostatku, poszło szczęściem i dolą i ani się opatrzył jak został jednym z najbogatszych właścicieli miasta.
Razem też przyszły i obowiązki, bo Bóg dał syna i córkę... ale nim o nich powiemy, musiemy obszerniej nieco namienić o zmianie jaka nagle zaszła w obyczajach, sposobie widzenia i dalszych projektach pana Bala, z powodu bardzo mało znaczącej okoliczności.
Drobne ziarko piasku całą tak ślicznie na spokój i szczęście urządzoną wstrzymało machinę! Nie ma jak owe niepostrzeżone ziarna na wywarcie wielkich skutków; wstydzi się teraz na poważną matronę wychodząca historja maleńkich przyczyn, ale ich jednak podartym fartuszkiem swoim nigdzie przykryć nie potrafi.