Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Złote jabłko 01.djvu/071

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VI.

Zapach Złotego Jabłka. — Targ o pana Bala.

Jednego wieczora pan Erazm Bal siedział trochę zakatarzony w swoim pokoju, dąsając się na doktora, co mu wychodzić zakazał przez trzy dni i liczył godziny pozostające rekluzji niezmiernie go męczącej, gdy złowroga twarz pana Zrębskiego ukazała się przez drzwi pół otwarte.
Nigdy też pożądańszym nie był, miał przed kim nałajać doktorów, kogoś co mu posłusznie potakiwał, dawał się gniewać na siebie i przepraszać najłatwiej; zerwał się więc z krzesła, wołając:
— Chodź! chodź! Zrębsiu kochany! siedzę jak w klasztorze! wszak to już trzeci dzień ten głupi katar mnie tu trzyma! Ale i doktor nie lepszy, bo nie ma jak świeże powietrze na takie choroby... A poradź-że z doktorem, kiedy z żoną w spisku.
— Ścielę się do stopek pańskich, rączki Jego całuję! odezwał się wsuwając po cichu i skrzętnie drzwi za-