Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Złote jabłko 01.djvu/094

Ta strona została uwierzytelniona.

Trzy wioski do niej należą: Ciemierna, Zakale, Borowica i... zapomniałem, przysiołeczek jeszcze, Nowiny... tam osadziłem ja już szlachtę czynszową, to podniosło mi arędę.
— Ale mówią powszechnie, że ci Budnicy u pańtswa bardzo lasy niszczą.
— Tak! tak! z dwuznacznym uśmiechem odparł hrabia, to muszę przyznać, że w Zakalu las wyrobiony trochę... budulec tylko... smoła być może... Główne tedy fundusze w Zakalu, dwór stary porządny, jeszcze mojej babki. O! z żalem się rozstanę z tą drogą pamiątką. Zabudowania dworskie z drzewa i jak u nas zwyczaj powszechny i z chrustu.
— Z chrustu? podchwycił zdziwiony pan Joachim.
— Czegoż się pan kochany dziwisz? to rzecz wyborna i bardzo trwała, stodoły nawet, to rzecz doświadczona, najlepsze są chruścianne, bo przewiewne.
— Ale możeby lepiej o budowlach z chrustu nie wspominać, rzekł adwokat, wszakże chrust jest drzewem, po co specyfikować?
— Masz pan kochany słuszność, możeby nie specyfikować... nie ma potrzeby wcale.
— Grunty? spytał Joachim.
— Grunty, prawdę mówiąc, to prawda, przedewszystkiem są glinkowate, piaskowate, najlepsze grunty w świecie! Podolska i wołyńska ziemia ma to do siebie, że na niej czasem przepada z kretesem, gdy na poczciwych poleskich, a dobrze zagnojonych łanach, choć urodzaj mierniejszy, ale pewny, i wydatek z kopy daleko większy.
— Ale piasek, podchwycił pan Joachim, to jakoś zastraszające, to pachnie pustynią, możeby i piasku