Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Złote jabłko 04.djvu/009

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ I.

Przybycie wiosny.

Szczęściem może dla pana Bala, nie miał bardzo czasu rozmyślać o przypadku w kościele, bo nań spadły wszystkie wiejskie utrapienia, których dotąd nie doświadczył: odwiedziny urzędowe, śledztwa niespodziewane i bryczki ze dzwonkami przez tydzień hałasowały mu nieustannie w dziedzińcu. Przybył poznać się z nowym dziedzicem i obywatelem miejscowy Asesor, potem Sprawnik, potem Strapczy, potem ktoś z kancelarji pana marszałka, potem ktoś znowu z osobnem poleceniem, potem członek duchowny do śledztwa o jakąś pasiekę, urzędnik do rewizji skazek i tym podobni goście.
Wszystkich potrzeba było zabawiać, co najtrudniej przyszło, i gdyby nie Parciński, nie wist i preferans, nie wiem jakby sobie z nimi dał radę pan Bal.
Asesor szczęściem był bardzo dobry człowiek, małorosjanin, wesół, rubacha, i nie prześladujący ludzi,