W początkach jeszcze rozdrażnienia przeciwko państwu Balom, kiedy wyszukiwano wszystkich sposobów szkodzenia im, w Dębnie ktoś wspomniał przypadkiem przy czułych uszach panu Hubce, że dawniej przed laty kilkudziesięciu toczył się jakiś proces Sulimowskiego z Mylińskiemi o dwakroć sto tysięcy, i nie doprowadzony do końca, ubity został z powodu, że Mylińscy zubożawszy prowadzić go dalej nie mogli, a nikt przeciw hrabiemu pretensji ich nabyć nie chciał.
To przypomnienie nawiasowe utkwiło w pamięci dawnego rządcy i plenipotenta, który skończywszy o dyferencją, zachęcony dobrym zyskiem i łatwością za jaką się to dało rozwiązać, począł mocno przemyśliwać nad wywiedzeniem się bliższem i o Mylińskich i o ich sprawie...
Możnaby dobry zrobić interesik, mówił potrząsając głową.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Złote jabłko 04.djvu/033
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ III.
Jak się to czasem robią interesa (notabene, czasem).