to pierwsza miłość człowieka dojrzałego, który się uczepił jej tak chciwie, jak spragniony podróżnik chwyta zębami kubek z wodą po długiéj tułaczce wśród skwaru na pustyni.
Cały rozwój namiętności w duszy Wokulskiego składa się ze stanów gorączki, trwałéj ekstazy miłosnéj, przerywanéj momentami apatyi i cierpienia, gdy krytycyzm rozwiewał chwilowo czar i ułudę. Należy Wokulski do marzycieli, którzy kobietę uważają za „ołtarz“ swych najpiękniejszych uczuć — tymczasem widzi, że inni czasem „biorą ołtarz za krzesło, a ołtarz wcale się o to nie gniewa.“ Znana to rzecz w dziejach obłędów i złudzeń miłości. Bywa i tak nawet, że to, co bierzemy za ołtarz, okazuje się potém... śmietnikiem pełnym zgnilizny moralnéj. Zdarza się jednak, że znajdujemy w kobiecie „jedyną nieomylność życia,“ pokrzepienie i siłę wspólczynną, chociaż nie okalamy jéj anielskiemi girlandami marzenia, ale kochamy ją pogodnie, pogrecku.
Złudzenia takie bywają w wielu charakterach fazą przejściową. W wyjątkowéj naturze Wokulskiego stały się one fatalną kartą, na którą postawił całe życie i przegrał. Widzimy prawie ciągle wewnętrzną robotę jego duszy, albowiem Prus używa metody kreślenia charakteru, którą Taine porównał do... fabrykowania zegarów ze szklanemi bokami, ukazującemi koła wewnętrznego mechanizmu.
Strona:PL Józef Kotarbiński - Powieść mieszczańska.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.