Do najbardziéj mistrzowskich ustępów powieści należą chwile samotności bohatera w różnych jego stanach, te godziny smętku, boleści, melancholii lub apatyi. Umysł jego potrącony silnemi wrażeniami, odbywa wtedy wewnętrzną robotę na mocy prawa bezwładności, które panuje także w sferze zjawisk psychicznych. Żaden wysiłek woli i refleksyi nie może powstrzymać ruchu świadomości, wywołanego przez silne pobudki zewnętrzne; nie może wyrwać z duszy tego męczącego niepokoju, ani uwolnić jéj odrazu z pod przemocy naczelnéj namiętności. Prus doskonale maluje różne stany pozornego uspokojenia, w których ta złowroga siła drzemie, aby się potém znowu obudzić i szarpać spokój wewnętrzny. Senność wtedy wydaje się szczęśliwością; w takiéj fazie Wokulski „marzy, śpi, o niczém nie myśli, o nikim nie pamięta, i tak przespałby wieki, gdyby ach! nie ta kropla żalu, która leży w nim, czy obok niego, tak mała, że nie dojrzy ludzkie oko, a tak gorzka, że mogłaby cały świat zatruć.“ Cudownie rozumie autor to piołunowe poczucie bolów cichych a nurtujących. A z jaką wstrząsającą prawdą kreśli chwilę przełomu, gdy ze szczytu marzeń o szczęściu strąca Wokulskiego — cyniczna miłostka jego bohdanki z kuzynkiem! Od szyderczego rozstania się, od śmiechu, z jakim pożegnał pannę Izabelę — aż do téj chwili, gdy oszalały z bolu rzucił się pod koła lokomotywy — cala skala myśli, boleści, refleksyj, szamotań wewnętrznych skreślona z prawdą potężną, wstrząsającą! To są jedne z najpiękniejszych kart powieści naszéj; kto raz je przeczytał, nie zapomni do śmierci. Możnaby je porównać ze słynną „burzą pod czaszką“ w „Nędzarzach“ Wiktora Hugo’na, ale pod względem żywego pochwycenia prawdy wewnętrznéj, porównanie wypada na korzyść naszego pisarza.
Strona:PL Józef Kotarbiński - Powieść mieszczańska.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.