Strona:PL Józef Piłsudski-W dziesiątą rocznicę powstania Legjonów.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.

wódcom mniejszym i większym, którzy tego dokonać potrafili. Lecz niema wątpliwości, że pod względem liczby siła naszej reprezentacji wojennej była nikłą w porównaniu z liczbą Polaków. Próba zaś siły, by zdobyć reprezentację w postaci wodza, zakończona katastrofą w 1917 roku, powodzenia nie miała, zostawiając jedynie głęboki ślad ciężkiej walki naszej nietylko w duszach legjonistów, lecz w znacznie szerszych kołach i kręgach naszego narodu.
Usiłowania te wiążą się ściśle z inną, może najbardziej istotną cechą całej pracy legjonistów w owych czasach. Mówię tu o próbie naszej podniesienia godności narodowej i honoru polskiego. Niema dwóch zdań, że twarde prawo wojny z przymusem stałego ulegania musi dławić i dusić ciężko ludzi wogóle, lecz gdy prawo to w obcej jest ręce, poniżenie ludzi staje się najbardziej dotkliwem. Polska, będąca teatrem wojny, odczuła to poniżenie odrazu z trzech stron walczących. Bo jakby to sobie chciał kto upiększyć: czy zawiłem rozumowaniem i taką czy inną racją stanu, czy nagłem zamiłowaniem w brataniu Słowian, czy też wdzięcznością dla sędziwego monarchy Franciszka Józefa, pod którego opieką była Galicja najswobodniejszą częścią Polski — wszystko jedno! — prawa wojny ciążyły nad Polakami dotkliwiej, niż nad innymi, dając w skutkach upokorzenie każdemu prawie Polakowi czy Polce. Na ziemi polskiej tańczono olbrzymiego kontredansa, przy którym całe połacie polskiego kraju przechodziły z rąk do rąk raz po raz. Ludzie się zatracali w tem zmienianiu bezustannem jednego