Możebyś zdrzemnął? Czeka nas jeszcze dziś wieczorem praca.
Wstał znowu, przewrócił parę gratów na stole i klepiąc dobrotliwie po ramieniu gospodarza, mówił:
— Pewnie o kobietach rozprawialiście. co? Oj! panie N. N., zgubią pana kiedyś te kobiety! A co słychać tu u nas?
— Stare dzieje, panie dobrodzieju. stare! — mówił znowu flegmatycznie gospodarz. — Pan wie, przyjechał znowu brat pana dyrektora.
— Nie wie pan, po co? — zapytał żywo X.
— Ma jakoby jechać na kilka dni do Krakowa, a potem wraca do Warszawy.
X. zamyślił się, parę razy przeszedł wzdłuż pokoju i wreszcie rzekł:
— Może mu co wsunąć, gdy będzie wracał. Powiem mu, że to prezent dla córeczki pani Z. — szeptał mi do ucha. — Ty zajdziesz do niego, mieszka na Marszałkowskiej, przedstawisz się jako krewny pani Z. i odbierzesz. Co? On człowiek dyskretny, nie otworzy pakunku... Nie, nie, to na nic! Ty możesz nie być w tym czasie w Warszawie, posyłka będzie u niego leżała długo. Jeszcze gotów sam zanieść na pensyę. Ładny byłby obrazek, zamiast prezentu, bibuła! To na nic!
Zamyślił się znowu.
— Ale prawda, zapomniałem, żeś mi przywiózł „Robotnika“ i listy zagraniczne. Po co będę tem obciążał swego pośrednika. Ten pan jedzie do Krakowa, niech zawiezie tam.
Strona:PL Józef Piłsudski-Walka rewolucyjna w zaborze rosyjskim część I.djvu/072
Ta strona została uwierzytelniona.