Dam mu adres. Jak sądzisz — zwrócił się do mnie — czy można mu dać adres? — wymienił mi nazwisko jednego z towarzyszów krakowskich. — Znajdzie może „Naprzód“ u niego na stole i gotów posądzić kogo z nas o socyalizm. Lepiej zapytam, gdzie się zatrzyma w Krakowa i napiszę do faceta, by zaszedł i odebrał. Tak będzie nawet grzeczniej, nie będę go fatygował. Tak zrobię! Ot, jeszcze jeden interes będzie załatwiony!
Gospodarz, widząc, że X. coś mi szepce do ucha, dyskretnie się usunął na bok.
— Ja mam malutki interes do załatwienia — mówił, biorąc czapkę. — Zostawię tu panów. Do widzenia!
— Nie, nie, panie. Niech pan zaczeka — zaprotestował X. — Jeszcze pół godzinki i ja pana uwolnię. Już wieczór się zbliża.
Odciągnął mnie w kąt i zniżonym głosem mówił:
— Widziałem swego przemytnika, przeniósł już w nocy czcionki, lecz zdawało mu się, że jest za nim pogoń, zakopał więc pudełka w krzakach. Dzisiaj o zmroku ma to mi przynieść. Muszę czekać na niego, ale na wszelki wypadek ty posiedź tu chwilę jeszcze, a w razie, gdybym za godzinę nie wrócił, idź z N.. N. do miasteczka i już bez ceremonii wal do pani Z. Każdy w miasteczku wskaże, gdzie ona. Z nią się już umawiaj o dalsze sprawy, tylko tu nie wracaj, bo w razie mojej wsypy, mogą zaczepic i N.. N. No, bywaj!
Scisnął mi mocno rękę, patrząc na mnie
Strona:PL Józef Piłsudski-Walka rewolucyjna w zaborze rosyjskim część I.djvu/073
Ta strona została uwierzytelniona.